Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce

Bodzio

Lucas już zatracił poczucie co jest dobre, a co złe - teraz to tylko dziad z głupimi pomysłami, którego jedyną rozrywką jest myślenie jest wydoić jeszcze więcej kasy z czegoś, na czym zarabia już ponad 30 lat. Dlatego właśnie na nowym wydaniu Star Wars na BD mamy takie kurioza:

<iframe width="560" height="315" src="http://www.youtube.com/embed/27RVJJfny4I" frameborder="0"></iframe>

Po prostu dramat, jak zepsuto tę scenę. Zresztą już nawet dodanie Christensena w specjalnej edycji na DVD było niepotrzebne i nielogiczne, ale wtedy można to było naciąganie uznać za pomost między trylogiami, podczas gdy to, co podlinkowałem wyżej, zwyczajnie nie mieści się w głowie.

Niemniej pomysł Lucas na całą sagę miał rewelacyjny, zaczął od świetnej Nowej Nadziei (ci kosmici według mnie wcale nie ociekają kiczem, tylko tworzę specyfikę tego świata, jakoś zabrakło mi tego w nowej trylogii), a potem, na szczęście, oddał reżyserską pałeczkę Kershnerowi i tak powstała najlepsza, według mnie, część sagi (Krzys, piszesz że jest u Ciebie na równi z AOTC, u mnie to dwa zupełnie przeciwnie bieguny, jako że Klony uważam za najsłabsze). Powrót Jedi był znakomitym zwieńczeniem trylogii.

Nowa trylogia jest jak na mój gust już dużo słabsza, chociaż do Zemsty Sithów mam jeszcze jakąś sympatię, bo ma dużo scen-perełek, do których lubię wracać. I właśnie scenariusz w nowej trylogii do mnie nie przemawia - ten w starej był prosty jak konstrukcja cepa: jest ten Dobry, jest ten Zły, jest księżniczka, jest towarzysz Dobrego, jest coś w rodzaju magii itd. A w nowej trylogii mamy konflikty handlowe, układy, nie układy, midichloriany itd. Wolałem prostotę i urok starych części, naprawdę. Do tego dialogi w nowej trylogii są KOSZMARNE i nie ma ani jednej tak bezpretensjonalnej i fajowej postaci jak Han Solo chociażby (tylko Obi-Wan trzyma poziom, i Palpatine, ale to kwestia aktorstwa). Za to muzyka trzyma poziom przez wszystkie sześć części. Aż sobie zapuściłem (The Throne Room - rozpływam się!).

A tego filmu to nie widziałem ;P

Krzys

Bodzio

Ja też nigdy Dirty Dancing w całości nie oglądałem. Więc chyba nie powinienem oceniać. A plakat, cóż, specyficzny, jak większość polskich plakatów z tamtego okresu (swoją drogą, polecam ten [link widoczny dla zalogowanych]).

Teraz jeszcze wracając do SW:

Krzys

Wieszcz

No jak zobaczyłem ten plakat to się zastanawiałem czy to aby na pewno chodzi o ten "Dirty Dancing" Razz

Powiem tak - tandetne romansidło, takie moje zdanie. Ale przy tym dodam że nie jestem obiektywny bo generalnie nie przepadam za romansami. Niektóre komedie romantyczne mogą być jeśli można się trochę pośmiać, ale już same romanse bleeeeee. Oglądałem to kilka lat temu bo siostra mnie namówiła i cały czas się nabijałem Razz

Bo moim zdaniem tam leci schemat na schemacie. Nie wiem - może w tamtych latach to było coś nowego. Jeśli ktoś lubi Patricka Swayze, romanse, taniec, albo taką muzykę ( z tego co pamiętam pop lat 80' ) to pewnie będzie mu się podobać, w przeciwnym razie nie.
Jeśli na siłę miałbym się doszukać jakichś plusów to może sceneria wakacyjnego obozu i fakt, że może te wszystkie tańce były wymagające dla aktorów (z tym że ja akurat kompletnie olewam takie motywy w filmach).

Ocena, powiedzmy... 3/10

Propozycja:

Krzys