|
Największe forum LOST - Zagubieni w Polsce Welcome to the island - Namaste
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Henioo
Administrator
Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 6820
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1025 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Flocke's home Płeć: Zagubiony
|
Wysłany: Sob 2:49, 28 Mar 2009 Temat postu: "Ben żyje" i inne opowiadania |
|
|
Elo.
Dawno nie było ode mnie teorii. ;] Grając w Gothica 3 jakoś do głowy wpadł mi tekst Bena:
Cytat: |
I should have realized at the time that it was pointless. I really wasn't thinking clearly. |
Cytat: |
Powinienem był wtedy zdać sobie sprawę z tego, że było to bezcelowe. Ale niezbyt trzeźwo myślałem. |
To był jego komentarz w sprawie strzału oddanego w stronę dziury po nerce Locke'a. Ja, dedukując, doszedłem do pewnego wniosku. Ben miał przez to na myśli "To było bez sensu, Locke i tak za 3 tygodnie spotka się z Richardem 50 lat temu, Sayid do mnie strzelił i nic, to jemu też się nic nie stało".
Potem przyszedł mi do glowy inny wątek z IV sezonu. Mianowicie kawałek o tzw. "zasadach". Ben powiedział, że Widmore ZMIENIŁ zasady. Jak wiemy, Widmore wiedział o podróżach w czasie. Mógł wiedzieć, co powinno się wydarzyć już dawno temu. I tak oto mamy popołudnie w The Shape of Things to Come. Beniasty penia i nie wychodzi do Keamy'ego, bo oczywiście WIEDZIAŁ, jak to się potoczy. Mianowicie wypuszczeniem Alex. JEDNAK Widmore wiedział o tym także. Wysłał tam Keamy'ego, któremu kazał zabić córkę Bena, zmieniając przyszłość. Wtedy Ben się załamał, bo po raz pierwszy nie miał planu, bo nie wiedział, co się stanie. Wcześniej zawsze wiedział.
Co wy o tym sądzicie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
irk
Przyjaciel Forum
Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 642
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Zagubiony
|
Wysłany: Sob 10:07, 28 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Myślę, że zasady o których mówił Ben to, żeby najpierw z wyspy uprowadzić Bena, a potem "spalić wyspę" przez ekipę Keamy'ego. Coś jak regulamin grupy, która uzbrojona dotarła na wyspę. Ben musiał o nim wiedzieć.
Albo to po prostu jest to "umowa" zawarta między Benem i Widmore'm, że nie mieszają w konflikt swoich rodzin. Ja nie zabijam twojej, a ty mojej. Niestety, Widmore złamał te zasady.
Nie doszukuję się tu jakichś zasad "niezaburzania kontinuum czasoprzestrzeni".
Skoro Ben wiedział jak to się potoczy, to czemu to się nie potoczyło? Dlaczego Keamy ma moc zmiany przyszłości? A gdyby zabił tam wtedy Locke'a - to o kim by Richard opowiadał legendy małym Othersom po 1954?
Czyli według mnie Ben przeżyje.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez irk dnia Sob 10:15, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim
Człowiek Wiary
Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 3/3
|
Wysłany: Sob 14:28, 28 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Też myślę, że to była poprostu umowa "ty nie ruszasz mojej, a ja twojej córki".
Ale to z cytatmi to IMHO prawda. Ben wiedział, że postrzelenie Johna nie ma najmniejszego sensu bo ten i tak się spotka z Richardem.
irk napisał: |
A gdyby zabił tam wtedy Locke'a - to o kim by Richard opowiadał legendy małym Othersom po 1954? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trawa_morska
Człowiek Nauki
Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 17:52, 28 Mar 2009 Temat postu: Re: "Ben żyje" i inne opowiadania |
|
|
Henioo napisał: |
Potem przyszedł mi do glowy inny wątek z IV sezonu. Mianowicie kawałek o tzw. "zasadach". Ben powiedział, że Widmore ZMIENIŁ zasady. Jak wiemy, Widmore wiedział o podróżach w czasie. Mógł wiedzieć, co powinno się wydarzyć już dawno temu. I tak oto mamy popołudnie w The Shape of Things to Come. Beniasty penia i nie wychodzi do Keamy'ego, bo oczywiście WIEDZIAŁ, jak to się potoczy. Mianowicie wypuszczeniem Alex. JEDNAK Widmore wiedział o tym także. Wysłał tam Keamy'ego, któremu kazał zabić córkę Bena, zmieniając przyszłość. Wtedy Ben się załamał, bo po raz pierwszy nie miał planu, bo nie wiedział, co się stanie. Wcześniej zawsze wiedział. |
Ja tez sie nad tym zastanawialam.
Chociaz musze przyjac na potrzeby serialu (kompletnie dla mnie nielogicznna) teorie, ze wszystko jest juz z gory ustalone, bo sie kiedys wydarzylo i wciaz sie wydarza tak samo i nie mozna zmienic (ok, niech bedzie, ze to przeznaczenie), a wyjatkiem jest Desmond, chociaz niewiadomo dlaczego.
Ale dziwne jest dla mnie, ze w takiej wojnie, jaka prowadza miedzy soba takie osoby jak Ben i WIdmore, mialyby sie przejmowac jakimis sentymentami, rodzinami czy czymkolwiek. Ktos, ktos od mlodosci nie ma skrupulow, zeby skrecic kark kumplowi, czy zabic przyjaciol, mialby sie przejmowac taka bzdura? Dodatkowo, gdy nie chodzi o krew z krwi?
Jak dla mnie o wiele wiarygodniejsze byloby, gdyby Ben nie pomogl wtedy Alex, bo byl przekonany, ze nic nie moze sie stac, bo wczesniej sie nie stalo. Bo inaczej nie wydaje mi sie, ze mialby ufac komus tak narwanemu jak Keamy, ze uszanuje jakas umowe o niezabijaniu corek. Dla Keamego liczyl sie tylko cel, niewazne srodki i jakos nie sprawial wrazenia, zeby zbytnio przejmowal sie, ze zabija Alex - corke Bena.
Tak szczerze mowiac, to Keamy bardziej wyglada mi na urodzonego morderce, niz taki Sayid.
I ten szok na twarzy Bena... Tak, jakby zdarzylo sie cos kompletnie niemozliwego, cos, co nie da sie w zaden sposob racjonalnie wytlumaczyc. Cos, co przeczy jedynej zasadzie, jaka znamy - zasadzie Daniela.
I jezeli to naprawde nie jest to, to tworcy serialu dla mnie troche schrzanili sprawe...
PS. Przecinki wstawione ze specjalna dedykacja dla Heniaa
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez trawa_morska dnia Sob 23:15, 28 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim
Człowiek Wiary
Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 3/3
|
Wysłany: Sob 20:40, 28 Mar 2009 Temat postu: Re: "Ben żyje" i inne opowiadania |
|
|
trawa_morska napisał: |
Ale dziwne jest dla mnie, ze w takiej wojnie, jaka prowadza miedzy soba takie osoby jak Ben i WIdmore, mialyby sie przejmowac jakimis sentymentami, rodzinami czy czymkolwiek. Ktos, ktos od mlodosci nie ma skrupulow, zeby skrecic kark kumplowi, czy zabic przyjaciol, mialby sie przejmowac taka bzdura? Dodatkowo, gdy nie chodzi o krew z krwi?
|
A czy nie może być tak, że oni poprostu kochali swoje córki? Nawet taki człowiek jak Ben czy Widmore?
Co np zrobił Widmore aby chornić córkę przed Desem? Gdyby jej nie kochał to po co miałby to robić?
Albo Ben co zrobił Karlowi by ten odczepił się od Alex? Albo co zrobił Goodwinowi bo ten się przystawiał do Julliet?
trawa_morska napisał: |
Bo inaczej nie wydaje mi sie, ze mialby ufac komus tak narwanemu jak Keamy, ze uszanuje jakas umowe o niezabijaniu corek. Dla Keamego liczyl sie tylko cel, niewazne srodki i jakos nie sprawial wrazenia, zeby zbytnio przejmowal sie, ze zabija Alex - corke Bena.
|
To nie chodzi o to czy ufał KEamyemu tylko czy ufał Widmorowi.
trawa_morska napisał: |
I ten szok na twarzy Bena... Tak, jakby zdarzylo sie cos kompletnie niemozliwego, cos, co nie da sie w zaden sposob racjonalnie wytlumaczyc. |
Bo się zdarzyło. Widmore zaryzykował życie swojej córki by dorwać Bena.
trawa_morska napisał: |
I jezeli to naprawde nie jest to, to tworcy serialu dla mnie troche schrzanili sprawe...
|
Moim zdaniem jest całkowicie na odwrót. W KOŃCU nie ma żadnego pieprzenia o przeznaczeniu, o losie, o przenoszeniach w czasie i innym zmiennych tylko o zwykłym uczuciu ojca do córki.
IMHO oczywiście
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bigblackcock
Mieszkaniec Jaskini
Dołączył: 23 Lis 2008
Posty: 251
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 6 razy Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: mam wiedzieć Płeć: Zagubiony
|
Wysłany: Nie 18:23, 29 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Zgadzam się z Anonimem - zasady to tylko zasady Innych, podczas konfrontacji dwóch Othersów nie wolno zabijać członków rodziny. Widmore złamał zasady świadomie, lub odpowiedział na wcześniejsze złąmanie zasad przez Bena (We both know very well I didn't murder her at all, Benjamin. You did).
Zasady o których mowa, to nie zasady dotyczące podróży w czasie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trawa_morska
Człowiek Nauki
Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 0:34, 30 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
A ja nie mam, jak niektorzy, PEWNOSCI, ze ktoras z wersji jest prawdzwa. I za Hennieem daje pod możliwość rozne hipotezy.
Anonim napisał: |
trawa_morska napisał: |
Ale dziwne jest dla mnie, ze w takiej wojnie, jaka prowadza miedzy soba takie osoby jak Ben i WIdmore, mialyby sie przejmowac jakimis sentymentami, rodzinami czy czymkolwiek. Ktos, ktos od mlodosci nie ma skrupulow, zeby skrecic kark kumplowi, czy zabic przyjaciol, mialby sie przejmowac taka bzdura? Dodatkowo, gdy nie chodzi o krew z krwi?
|
A czy nie może być tak, że oni poprostu kochali swoje córki? Nawet taki człowiek jak Ben czy Widmore?
Co np zrobił Widmore aby chornić córkę przed Desem? Gdyby jej nie kochał to po co miałby to robić?
Albo Ben co zrobił Karlowi by ten odczepił się od Alex? Albo co zrobił Goodwinowi bo ten się przystawiał do Julliet? |
Pewnie, ze kochali swoje corki, ale jakies specjalne umowy w tym względzie wydaja mi się po prostu banalne i smieszne. Tym bardziej, ze jest tyle elementow (z ludzkim na czele), których nie można kontrolowac.
To, ze Widmore robil wszystko, aby Pen nie była z Desmondem, to nie żadna milosc, ale chora ambicja. Des nie był po prostu dla niej zbyt dobry. Nie ma to nic wspolnego z powyższym.
Tak samo z Benem. Nie możesz porównywać jego zazdrości o Juliet z osoba Alex, bo to by było chore. To sa zupełnie inne relacje, na totalnie innych płaszczyznach. I to tez zreszta jest zupełnie inna sprawa.
Widmore miał racje – nie był w stanie powstrzymac Keamy’ego. On dostal zadanie i mimo wszelkich staran celu nie osiągnął. Widmore mogl mu powiedziec, ze nie wolno mu zabijac corki Bena, ale ten mogl sobie pomyśleć wlasnie, ze chodzilo o jakas obietnice czy układ i wydal mu się to zbyt blahy powod przy takiej misji.
Anonim napisał: |
trawa_morska napisał: |
Bo inaczej nie wydaje mi sie, ze mialby ufac komus tak narwanemu jak Keamy, ze uszanuje jakas umowe o niezabijaniu corek. Dla Keamego liczyl sie tylko cel, niewazne srodki i jakos nie sprawial wrazenia, zeby zbytnio przejmowal sie, ze zabija Alex - corke Bena.
|
To nie chodzi o to czy ufał KEamyemu tylko czy ufał Widmorowi. |
Wychodzi na to samo. To Keamy miał bron.
Anonim napisał: |
trawa_morska napisał: |
I ten szok na twarzy Bena... Tak, jakby zdarzylo sie cos kompletnie niemozliwego, cos, co nie da sie w zaden sposob racjonalnie wytlumaczyc. |
Bo się zdarzyło. Widmore zaryzykował życie swojej córki by dorwać Bena. |
Wybacz, ale mi się wydaje, ze w tej chwili nie myślał, ze „Widmore zaryzykowal zycie swojej corki” tylko po prostu swiat się mu zawalil. Zostal totalnie zraniony, tak bardzo jak tylko mogl. Był zszokowany, ze to się wydarzylo, ze Alex nie zyje i ze to jego wina, ze popełnił blad.
I chwile potem, nie tyle myślał, ze Widmore zaryzykowal zycie swojej corki”, co po prostu pojawil się u niego naturalny odruch zemsty. Ty mi tak, to ja Tobie to samo.
Pytanie czy zdecyduje się zrobic to sam (a wiemy, ze potrafi), czy chcąc zrobic to podobnie jak Widmore, zdecyduje się wynająć kogos. Jak wiemy, głównym jego killerem jest Sayid, a nie mamy o tym zadnych informacji. Mamy natomiast zakrwawionego Bena. Ciekawa jestem, jak to w koncu z tym będzie i czy nie będzie to czasami tez powod wejścia Desmonda z powrotem do gry.
Anonim napisał: |
trawa_morska napisał: |
I jezeli to naprawde nie jest to, to tworcy serialu dla mnie troche schrzanili sprawe...
|
Moim zdaniem jest całkowicie na odwrót. W KOŃCU nie ma żadnego pieprzenia o przeznaczeniu, o losie, o przenoszeniach w czasie i innym zmiennych tylko o zwykłym uczuciu ojca do córki. |
Lost to wlasnie jest „pieprzenie o przeznaczeniu, o losie, o przenoszeniach w czasie i innym zmiennych”. Jest to obecne wszedzie. Czas już się z tym pogodzic
I jest również o zwykłych uczuciach ojca do corki.
To dlatego Widmore zostawil Pen i Desa w spokoju, żeby nie naprowadzac na nich Bena sam woli nie wiedziec, gdzie się znajduja.
To dlatego Ben pala żądzą zemsty.
(spekulacje) IMO oczywiście
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez trawa_morska dnia Pon 0:40, 30 Mar 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jorge>
Rozbitek
Dołączył: 23 Lut 2009
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 1:07, 30 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Ja też zrozumiałem, że stwierdzenie Bena dotyczy złamania wewnętrznych ustaleń, zasad które dotyczą Innych. Podobnie jak ze stwierdzeniem Widmora, kiedy Ben go nocą naszedł - "przeciez wiesz, że nie możesz mnie zabić", też potraktowałem jako pewien układ. Widmore łame układ i zabija córkę Bena, ten się odgrywa uzywając do wewnętrznych rozgrywek Czarnego Dymu (bo go wypuścił dopiero kiedy Keamy córkę zabił). Teraz jednak zaczynam patrzec na te sprawy inaczej. Podbnie jak Michael nie mógł się zabić, mimo wielu prob, bo jego historia się jeszcze nie wydarzyła, do końca tak i Ben nie może, mimo szczerych chęci zabić Widmora. Obydwaj wiedzą, że łotewerhapend musi jednak hapend, a jeszcze jednak się nie zdarzyło. Czyli znają przyszłość, i wiedzą, że to jeszcze nie ich pora (Widmore potwierdza swoją futurystyczną wiedzę mówiąc np. o wojnie na wyspie, która się wydarzy). I właśnie w zestawieniu z tą wiedzą, Bena zaszokowała śmierć córki. Tak nie powinno się zdarzyć, ba, tak się nigdy nie zdarzyło !!! Widmore złamał zasady ..... zasady dotyczące nienaruszalności zdarzen i czasu. Podobnie jak Faraday, bo coś mi się wydaję, że koleś lipę wciska, że to Des jest taki niby wyjątkowy. To Daniel jest wyjątkowy i bardzo mocno pracuje nad tą wyjątkowością, bo chce za wszelką cenę uratować Charlotte, a cały czas mu się nie udaje. Przypominam, że tuż przed spotkaniem z Desem w V sezonie, Daniel sięga do swojego notatnika, coś czyta i później go widzimy jak powtarza - "nich to się uda". Ale co ma się udać, co konkretnie zrobił Faraday, że jednak Des drzwi otworzył ??? Jakby na potwierdzenie teorii na wyjątkowe umiejętności Faradaya i Widmora, dodajmy że nowe umiejętności, októrych np. Ben pojęcia nie miał świadczy, że to przecież Widmore sponsorował Faradaya. I nie był to mecentan charytatywny, Wodmore dostał to co chciał. Obaj panowie bebrają z czasem, zmieniają niezmienialne, to też może być teoria prawdopodobna.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim
Człowiek Wiary
Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 3/3
|
Wysłany: Pon 14:46, 30 Mar 2009 Temat postu: Re: "Ben żyje" i inne opowiadania |
|
|
trawa_morska napisał: |
A ja nie mam, jak niektorzy, PEWNOSCI, ze ktoras z wersji jest prawdzwa. I za Hennieem daje pod możliwość rozne hipotezy. |
Henioo na pewno się ucieszy.
Przecież nigdzie nie napisałem że jestem pewien, zę jest tak, a nie inaczej.
Poza tym:
Anonim bardzo wyraźnie na koniec poprzedniej wypowiedzi napisał: |
IMHO oczywiście |
trawa_morska napisał: |
Pewnie, ze kochali swoje corki, ale jakies specjalne umowy w tym względzie wydaja mi się po prostu banalne i smieszne. |
Biorąc pod uwagę to, że Ben wymordował kiedyś prawie całą Dharmę, a Widmore chciał "spalić wyspę wraz z jej mieszkańcami" to zawieranie umów o nie tykaniu swoich rodzin wydaje mi się jak najbardziej logiczne.
trawa_morska napisał: |
Widmore miał racje – nie był w stanie powstrzymac Keamy’ego. On dostal zadanie i mimo wszelkich staran celu nie osiągnął. Widmore mogl mu powiedziec, ze nie wolno mu zabijac corki Bena, ale ten mogl sobie pomyśleć wlasnie, ze chodzilo o jakas obietnice czy układ i wydal mu się to zbyt blahy powod przy takiej misji. |
No właśnie
trawa_morska napisał: |
Wybacz, ale mi się wydaje, ze w tej chwili nie myślał, ze „Widmore zaryzykowal zycie swojej corki” tylko po prostu swiat się mu zawalil. Zostal totalnie zraniony, tak bardzo jak tylko mogl. Był zszokowany, ze to się wydarzylo, ze Alex nie zyje i ze to jego wina, ze popełnił blad.
|
O matko...
Przeciez nie napisałem że Ben był załamany bo Widmore zaryzykował życie swojej córki.
Był zszokowany bo był pewien, że Alex nic nie może się stać. Że poprstu to jest niemożliwe. I jak jeszcze rozmawiał z nią przed śmiercią to ukłądając plan musiał uwzględnić, że Widmore co jak co ale na pewno nie zaryzykuje życia swojej córki. Więc gdy Alex została zabita to Ben poprsotu był zszokowany, stało się coś co nie miało prawa się zdarzyć. Ale nie z powodu podróży w czasie itp.
To że jest to LOST to nie oznacza, że wszystko musi mieć z tym jakiś związek.
trawa_morska napisał: |
Pytanie czy zdecyduje się zrobic to sam (a wiemy, ze potrafi), czy chcąc zrobic to podobnie jak Widmore, zdecyduje się wynająć kogos. Jak wiemy, głównym jego killerem jest Sayid, a nie mamy o tym zadnych informacji. Mamy natomiast zakrwawionego Bena. Ciekawa jestem, jak to w koncu z tym będzie i czy nie będzie to czasami tez powod wejścia Desmonda z powrotem do gry. |
Też myślę, że ta sprawa może się tak potoczyć. Zwłaszcza jeżelis pojrzymy na miejsce z którego Ben dzwonił do Jacka.
Anonim napisał: |
Lost to wlasnie jest „pieprzenie o przeznaczeniu, o losie, o przenoszeniach w czasie i innym zmiennych”. Jest to obecne wszedzie. Czas już się z tym pogodzic |
W 1 i 2 sezonie jakoś podrózy w czasie nie było a wszyscy powszechnie uznają te dwa sezony za najlepsze
Żeby nie było. Ja lubię takie wątki jak podróże w czasie itp. ale nie lubię jak w prawie każdej scenie szuka się drugiego dna. Ingerencji Jacoba, podrózy w czasie itp.
W sprawie całej mojej wypowiedzi: IMHO
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Brotha
Człowiek Nauki
Dołączył: 04 Gru 2008
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Znienacka Płeć: Zagubiony
|
Wysłany: Pon 15:13, 30 Mar 2009 Temat postu: Re: "Ben żyje" i inne opowiadania |
|
|
Jest to możliwe, z drugiej jednak strony, to by oznaczało, że nasz Keamy jest niemal tak unikalny jak Desmond skoro potrafi dokonać takich zmian. W jego postaci chyba nie należy czytać zbyt wiele, był zdaje się tylko kimś takim jak Mikhaił, to jest, czarnym charakterem jednego sezonu. Gdyby miało sie okazać, że jest, jak uważasz, zabicie Alex przez Keamy'ego byłoby niemal punktem zwrotnym całej historii.
Mówiąc wtedy, do Hurleya chyba, w odcinku "Cabin Fever", Ben miał chyba na myśli raczej to, że wybrańca nie da się bezkarnie zabić na wyspie, ponieważ ta i tak go zawsze ochroni. Takie było moje pierwsze skojarzenie wtedy i na razie chyba nic nie wskazuje, by było inaczej.
Jeśli chodzi o "zasady", to przypomnijcie sobie tekst Bena z końca odcinka. Na pytanie Widmore'a o to, czy Ben ma zamiar go zabić, ten odpowiedział "wiesz, że nie mogę tego zrobić". Wydało mi się to wtedy trochę dziwne, bo niby dlaczego nie? Zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że zamierzał dalej toczyć z Widmorem tą całą "wojnę". Charles był sam, prawdopodobnie bez straży i chyba również ochrony. Nic nie stało na przeszkodzie. Myślę, że może się okazać, że przywódcy/wybrańcy wyspy są ograniczani jakimś prawem, tymi zasadami, które w pewnych przypadkach(jak próba zabicia swojego poprzednika/rywala) karane są niemożnością, czy też zakazem powrotu na wyspę.
Anonim napisał: |
W 1 i 2 sezonie jakoś podrózy w czasie nie było a wszyscy powszechnie uznają te dwa sezony za najlepsze
|
No, z tym to bym uważał, "wszyscy" to dość mocne słowo. Jako fan postaci Locke'a, muszę powiedzieć, że sezon drugi był najgorszym dla tego bohatera. Poza takimi elementami jak pojawienie się paru dobrych postaci, to jest, Desmonda, Bena i Eko, oraz całkiem dobrym początkiem i końcówką, sezon drugi wydał mi się osobiście nudniejszy i słabszy od tak często krytykowanego trzeciego. Nadal uważam, że "Through the looking glass" jest jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym dotąd, odcinkiem LOST.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Brotha dnia Pon 15:17, 30 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
MAD
Moderator
Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 2010
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 67 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: URS Płeć: Zagubiony
|
Wysłany: Pon 15:54, 30 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Przychylam się do opinii Jorge'a. Uważam, że żadne dżentelmeńskie umowy nie wchodziły tu w grę. Żaden z nich nie jest na tyle naiwny, aby zaufać drugiemu. Do tego dodajmy wyraz twarzy Bena po śmierci Alex. Na bank coś jest na rzeczy z podróżami w czasie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
trawa_morska
Człowiek Nauki
Dołączył: 23 Paź 2006
Posty: 382
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 17 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 17:54, 01 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
MAD napisał: |
Przychylam się do opinii Jorge'a. Uważam, że żadne dżentelmeńskie umowy nie wchodziły tu w grę. Żaden z nich nie jest na tyle naiwny, aby zaufać drugiemu. Do tego dodajmy wyraz twarzy Bena po śmierci Alex. Na bank coś jest na rzeczy z podróżami w czasie. |
EJ, a do mojej opinii to juz nie?
Przepraszam. Do twojej też . / MAD
Anonim napisał: |
Biorąc pod uwagę to, że Ben wymordował kiedyś prawie całą Dharmę, a Widmore chciał "spalić wyspę wraz z jej mieszkańcami" to zawieranie umów o nie tykaniu swoich rodzin wydaje mi się jak najbardziej logiczne. |
Biorac pod uwage, ze "Ben wymordował kiedyś prawie całą Dharmę, a Widmore chciał "spalić wyspę wraz z jej mieszkańcami"" to przestrzeganie takich umow jest co najmniej utrudnione z samej definicji
Anonim napisał: |
gdy Alex została zabita to Ben poprsotu był zszokowany, stało się coś co nie miało prawa się zdarzyć. Ale nie z powodu podróży w czasie itp. |
Ja stawiam jednak na to, ze byl pewnie teorii Daniela
Anonim napisał: |
W 1 i 2 sezonie jakoś podrózy w czasie nie było a wszyscy powszechnie uznają te dwa sezony za najlepsze |
Moze nie bylo podrozy w czasie pokazanej wprost.
Co do tego, ktore sezony sa ulubione, to chyba kazdy moze powiedziec za siebie. Mi sie np. bardzo podobaja podroze w czasie i ich wszystkie zdziwnenia, gdy sie spotykaja znowu
Brotha napisał: |
Jest to możliwe, z drugiej jednak strony, to by oznaczało, że nasz Keamy jest niemal tak unikalny jak Desmond skoro potrafi dokonać takich zmian. |
No i wlasnie mamy zonk. Ale nie mamy jeszcze pogladu na calosc, wiec mozna sobie pozwolic na pewne spekulacje
Moze to jakos jest powiazane z Desmondem tylko jeszcze nie wiemy jak
MAD napisał: |
Przychylam się do opinii Jorge'a. Uważam, że żadne dżentelmeńskie umowy nie wchodziły tu w grę. Żaden z nich nie jest na tyle naiwny, aby zaufać drugiemu. Do tego dodajmy wyraz twarzy Bena po śmierci Alex. Na bank coś jest na rzeczy z podróżami w czasie. |
Dokladnie. Do takiej umowy to trzeba byc dżentelmenem, a chyba o to nie podejrzewamy ani pana L. ani pana W.
(chociaz Ben w tym kapelusiku i plaszczu wygladal calkiem calkiem jakos skojarzyl mi sie w Wallym....tylko nie wiem z jakim Wallym )
--------------
:krzeslem:
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez trawa_morska dnia Śro 18:01, 01 Kwi 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anonim
Człowiek Wiary
Dołączył: 16 Maj 2007
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 3/3
|
Wysłany: Sob 0:16, 04 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Mam mini teorię związaną z Benem opartą na zwiastunie następnego odcinka nie wiedziałem gdzie to umieścić więc wklejam tutaj,
Otóż są tam dwie rzeczy. Po pierwsze BYŁBY WARN, ALE MASZ 2/3.
Jak myślicie?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Anonim dnia Sob 0:17, 04 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|